W piątkowym wydaniu "Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł pt. "Gdzie znaleźć 15 mld złotych" (czytaj wiecej). Tekst opisuje błędne koło, w jakim znalazły się finanse publiczne naszego państwa, a także pomysły rządowe, jak uchronić się przed zbliżającą się katastrofą ekonomiczno-finansową naszego kraju. W tym kontekście pojawiły się ogrody działkowe i ich niezaprzeczalna wartość finansowa. Czy to może być wskazówka dlaczego prace nad nową ustawą działkową stoją w miejscu?
Oto co możemy przeczytać w "Rzeczpospolitej":
"Jeszcze ciekawszym aktywem są rodzinne ogrody działkowe, czyli tzw. działki. Rząd wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego zobowiązany jest do końca stycznia 2014 r. albo uchwalić nową ustawę de facto uwłaszczającą działkowców, albo grunty wrócą do właściciela, gdy art. 14 ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych stanowi, że zakładane są one na gruntach stanowiących własność Skarbu Państwa i odpowiednich jednostek samorządu terytorialnego.
Zgodnie z danymi zawartymi w raporcie Najwyższej Izby Kontroli o funkcjonowaniu rodzinnych ogrodów działkowy z 43,6 tys. hektarów działek aż 33,7 tys. hektarów działek znajduje się na gruntach miejskich. Przyjmując bardzo skromną wycenę gruntu w mieście na poziomie 300 złotych za metr kwadratowy daje to majątek rzędu minimum 100 miliardów złotych.
Pomysł przekazania wąskiej grupie osób majątku publicznego o takiej wartości jest nie tylko niemoralny, ale może stanowić przykład nomenklaturowej prywatyzacji na skalę niespotykaną w Polsce, ale porównywalną z prywatyzacją w niektórych krajach d. ZSRR. Zakładając natomiast, że grunty te wracają do jednostek samorządu terytorialnego, rząd miałby podstawy do czasowego wstrzymania dotacji ogólnej do samorządów. W 2012 r. dotacja ogólna do samorządów wynosiła 24 miliardów złotych, zatem zamiana finansowania z budżetu na aktywa (działki) zmusiłaby samorządy do sprzedaży gruntów z korzyścią dla zwartego zagospodarowania przestrzennego miast, spadek cen mieszkań i rozwój budownictwa mieszkaniowego, szczególnie dla osób młodych. Zakładając, że proces spieniężania gruntów z działek zająłby 5 lat, oznaczałoby to dla rządu zmniejszenie finansowania samorządów o około 20 miliardów rocznie."