Przeskocz do treści Przeskocz do menu

Ukryty w chaszczach problem zamieszkiwania w ROD

Problem z ponadnormatywnymi altanami i zamieszkiwaniem w ROD nie pojawił się ani dziś ani wczoraj. Nieustająco padają pytania: jak i kto dopuścił do takiego stanu rzeczy? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Każdy przypadek takiego ogrodu to osobna historia. W okręgu toruńskim jest kilka ogrodów, w których problem ten występuje, a jednak ich historia jest całkowicie odmienna. Tu nie chodzi wyłącznie o bezdomność czy biedę, jak próbuje się to udowadniać w mediach. Problem zamieszkiwania to swego rodzaju węzeł gordyjski, a jego rozwiązanie jest wyjątkowo problematyczne.

Zmowa milczenia

Toruński ROD „Wiarus” to ogród położony na uboczu miasta. Panuje tu cisza i spokój, choć kilka lat temu nieopodal zbudowano drogę szybkiego ruchu, która jest jednocześnie głównym połączeniem Torunia z autostradą A1 łączącą południe z północą. Być może to właśnie bliskość miasta, a jednocześnie wyjątkowo zaciszne otoczenie przyczyniło się do tego, że w ogrodzie pojawił się problem zamieszkiwania.

Zdj. Ponadnormatywna altana w ROD "Wiarus" w Toruniu

W 2005 r. toruński nadzór budowlany wydał pierwszy nakaz rozbiórki altany jednego z działkowców. Bezprawne działanie jednego działkowca spowodowało lawinę kolejnych naruszeń prawa. Bo przecież skoro jeden może, to dlaczego zabrania się tego samego przywileju reszcie działkowców? Sprawa, która toczyła się tam przez kolejne 11 lat zajmuje opasłe tomy korespondencji i dokumentacji. Otarła się o policję, prokuraturę i sąd. W ogrodzie brakowało ludzi, którzy chcieliby coś z tym zrobić, a powód jest prozaiczny – niepokorny działkowiec był człowiekiem zdecydowanym za wszelką cenę postawić na swoim i nie liczył się w tym wypadku z nikim. Tak więc działkowcy żyli w strachu, a ci, którzy próbowali wyłamać się z tej cichej zmowy milczenia bardzo szybko z tego rezygnowali. Dochodziło tu bowiem do niewyjaśnionych aktów sabotażu, takich jak przecinanie opon, kradzieże czy obrzucanie altan kamieniami. W tej sytuacji nikogo nie powinno dziwić, że Zarząd ROD zwyczajnie bał się wypowiadać umowy dzierżawy i narażać na przykre konsekwencje od niepokornych mieszkańców ogrodu. Trudno w tej sytuacji winić zarząd ROD o brak działań. Po 11 latach zmagań, głównie Związku i OZ toruńsko-włocławskiego sąd zdecydował pod koniec marca o eksmisji z altany, która stała się nie tylko złym przykładem dla innych, ale też przyczyną zastraszenia pozostałych użytkowników działek w tym ogrodzie. To pokazuje, że zamieszkiwanie w ROD oraz budowa ponadnormatywnych altan ma destrukcyjny wpływ na ogrody, ale i całą działkową społeczność. W tym konkretnym przypadku wszystko zmierza do pozytywnego zakończenia, bowiem orzeczona sądownie eksmisja została już przez OZ toruńsko-włocławski zlecona do realizacji. Można zatem zakładać, że przywrócenie stanu zgodnego z prawem jest tylko kwestią czasu. Ustawa o ROD z 13 grudnia 2013 r. w art. 42 jasno wskazuje, że działkowcowi „nie przysługuje wynagrodzenie za nasadzenia, urządzenia i obiekty wykonane niezgodnie z prawem”. Zatem każdy budując na działce altanę ponadnormatywną musi być świadomy tego, że pieniądze wyłożone na ten cel, przepadną wraz z mieniem pozostawionym na działce. Wszystko jest tylko kwestią czasu, ale sprawiedliwości nieuchronnie zatriumfuje w każdym przypadku, nawet jeśli czasem mogłoby się wydawać, że uda się ocalić altanę przez opieszałość nadzoru budowlanego, to tylko ułuda. Prawo musi być bezwzględnie stosowane, a wydany nakaz rozbiórki musi zostać wyegzekwowany i nie ma żadnego usprawiedliwienia dla osób działających poza prawem.


Zdj. ROD Wiarus w Toruniu

Niespodziewane odkrycie

Niewidoczne dla , nie tylko państwowych urzędników czy inspektorów z nadzoru budowlanego, były także ponadnormatywne altany w toruńskim ROD „Żuraw”. Tu nikt nikogo nie straszył, ogród jest otwarty i każdy może do niego swobodnie wejść. Nie znaczy to, że nie zostanie dostrzeżony przez liczne grono mieszkańców całorocznych ogrodu, także tych czworonożnych, których tam nie brakuje. Trzymanie groźnych psów w ogrodzie to nie tylko zwykłe łamanie reguł (jest to niezgodne z regulaminem ROD), ale też poważne zagrożenie dla pozostałych działkowców i spacerowiczów.


Altana w ROD"Żuraw" w Toruniu

Okręgowy zarząd o tym nader swobodnym działkowym życiu działkowców z „Żurawia” nie wiedział, bo nie było stamtąd żadnych skarg, zażaleń ani innych historii rodem z kryminału, jak w poprzednim ogrodzie. Jedyne, czego w tym ogrodzie brakuje to respektowania ustawy o ROD. Położony tuż nad Wisłą w dzielnicy Rudak ogród, to dziś bardziej osiedle domów jednorodzinnych, niż zbiór działek. Taki stan rzeczy to przede wszystkim wynik wieloletniej polityki, jaką prowadzą od lat kolejne zarządy tego ogrodu, które przecież wybierane są przez działkowców z tego ROD. Zaciszny, ale za to świetnie skomunikowany z pozostałą częścią miasta. Czy mieszkają tu biedni?


Zdj. Tak wyglądają altany "biednych" w ROD "Żuraw" w Toruniu

Wystarczy przejść się ogrodową alejką, by zobaczyć zwyczajne domy jednorodzinne, samochody warte kilkadziesiąt tysięcy złotych czy banery i reklamy mówiące o tym, jakie prosperują tu firmy (prowadzenie działalności gospodarczej w ROD także jest zabronione).


Zdj. ROD"Żuraw" w Toruniu

Bujna roślinność sprawiła, że ogród był niejako ukryty w chaszczach. Dopiero budowa nowego, długo oczekiwanego przez Torunian mostu sprawiła, że ROD „Żuraw” ujawnił swoje oblicze pozostałym mieszkańcom miasta. Niestety miasto nie chce tego terenu ani zamieszkałych tu mieszkańców, co oznacza, że rozwiązanie tego problemu zostało zepchnięte na Związek. Zmiana tego osiedla w mieszkaniowe to dla miejskich urzędników jedynie problem. Domy pobudowane bez zezwoleń, dokumentacji i odbioru nadzoru budowlanego. Szamba, których jakość jest wątpliwa dla całego środowiska i wiele innych problemów, które rodzi zamieszkiwanie w miejscach, które ani nie zostały do tego stworzone ani przystosowane.


Zdj. Problem zamieszkiwania w ROD"Żuraw" w Toruniu

Garstka biednych w ROD

Inną sprawą jest zamieszkiwanie w ROD przez ludzi faktycznie pokrzywdzonych przez los, ubogich, którzy przebywają w małych, rozpadających się altanach, w warunkach często urągających człowiekowi. Jest ich niewiele biorąc pod uwagą wszystkie zamieszkałe w ogrodach osób, ale nie da się powiedzieć, ze nie ma ich w ogóle. Ci ludzie nie budują ponadnormatywnych altan, bo zwyczajnie ich na to nie stać. Tak jak w toruńskim ROD „Bema”, gdzie szukają schronienia ci, którzy nie mają się gdzie podziać. Niemałą część takich mieszkańców stanowią ludzie poważnie chorzy, niedołężni, i tym samym stwarzający niebezpieczeństwo dla samych siebie i swoich sąsiadów.

Polski Związek Działkowców nieustannie apeluje do odpowiednich instytucji państwowych i ośrodków pomocy o powzięcie odpowiednich kroków. Przymykanie oczu na fatalne warunki bytowe osób zamieszkujących na działkach może nieść za sobą tragiczne skutki. Prowizoryczne altany często ogrzewane są w sposób nie mający nic wspólnego z zasadami BHP, o pożar więc nietrudno. Należy zatem zadać sobie zasadnicze pytanie: kto w takim przypadku poniesie odpowiedzialność i konsekwencje za ludzką tragedię?


Zdj. ROD "Bema" w Toruniu

Toruńscy urzędnicy oszacowali, że gdyby chcieli całkowicie usunąć problem zamieszkałych w ogrodach działkowców, to musieliby wybudować co najmniej 16 bloków socjalnych. To dla budżetu tego miasta całkowicie nierealne przedsięwzięcie. Nie może i nie powinno oznaczać to jednak zezwolenia na mieszkanie w ogrodach działkowych, bowiem takie przyzwolenie często prowadzi do tragedii. Warto rozmawiać o tym, jak faktycznie można tym osobom pomóc i jak sprawić, by osoby te nie były zmuszone do zamieszkiwania w ROD.

Nie ogród, nie osiedle, więc co?

Ta niezrozumiała hybryda zmieniająca ogród w osiedle mieszkaniowe pokazuje, jak przyzwolenie na zamieszkiwanie wypacza sens istnienia ogrodów działkowych. Zamiast ekologii mamy tu jej całkowite zaprzeczenie – dym z kominów i pobudowane byle jak szamba. W miejsce wypoczynku – pojawiły się biura, warsztaty i inne miejsca stworzone do pracy, zamiast rekreacji – mamy jedynie hałas jeżdżących samochodów, życia codziennego, od którego przecież szukamy wytchnienia właśnie na terenach ogrodów działkowych. W wypaczonych funkcjach  pełnionych przez taki ogród trudno też dostrzec aspekt społeczny. Nie ma tu bowiem możliwości podejmowania różnego rodzaju przedsięwzięć z myślą o lokalnej społeczności, dzieciach, czy osobach niepełnosprawnych.

Zarządy ogrodów bezradnie rozkładają ręce, ale to przede wszystkim one powinny stać na straży prawa. Tymczasem bierne przyzwolenie na łamanie prawa, a więc brak sprzeciwu czy działania w tym względzie negującego bezprawie, powoduje, że problem nawarstwia się i deprawuje też innych. Skoro bowiem jednemu wolno pobudować dom, to dlaczego innym nie?


Zdj. Altana w ROD "Międzyrzecze" w Kaszczorku k. Torunia

Dlatego niedopuszczalnym jest, by zarządy ROD nie podejmowały działań w momencie, kiedy dochodzi do rozbudowy altany – zwłaszcza jeśli mowa o rodzinnych ogrodach działkowych, w których zamieszkiwanie i ponadnormatywne budownictwo występuje w stopniu zaawansowanym. Osoby, które tego faktu nie rozumieją i nie są w stanie zaakceptować tego stanu prawnego, który winien funkcjonować w ROD nie powinny swoich funkcji sprawować.

Zamieszkiwanie w ROD i ponadnormatywne budownictwo rujnują rodzinne ogrody działkowe i destabilizują funkcjonowanie działkowej społeczności. Garstka osób niszczy wysiłek wszystkich tych, którzy przez wiele lat wkładali niemały trud, by rodzinne ogrody działkowe służyły dosłownie wszystkim. Te zielone wyspy są dziś przekształcane w koczowiska, będące zagrażającymi wszystkim samowolami budowlanymi. Tak dalej być nie może. Rozumie to Krajowa Rada PZD, rozumie to środowisko działkowców, pora by zrozumieli to także inni.

AH/ŁP