Hasła zamiast konkretów. Oskarżenia zamiast dyskusji.
Jak PO informuje o swoim projekcie ustawy o ogrodach działkowych.
W Sejmie nie uporano się jeszcze ze zliczeniem ponad 924 tysięcy podpisów złożonych przez obywateli pod projektem ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, a niektórzy parlamentarzyści partii rządzącej już obwieszczają wszem i wobec, że projekt jest nie tylko niezgodny z Konstytucją, ale również poddają w wątpliwość jego obywatelski charakter.
Takie wnioski można wyprowadzić z Informacji o projekcie ustawy o ogrodach działkowych, którą w ostatnim tygodniu rozpowszechniają niektórzy parlamentarzyści z Platformy Obywatelskiej. Jest to reakcja na rzekome „przekłamania” PZD na temat propozycji tej partii do przyszłego projektu o ogrodach działkowych. Oczywiście nie sprecyzowano, o jakie „przekłamania” miałoby dokładnie chodzić. Wszak to sami posłowie z PO przekazali przedstawicielom PZD pisemny dokument zawierający takie propozycje, które zostały następnie opublikowane i skomentowane. Chodziło w końcu o konsultacje z milionowym środowiskiem działkowców, którzy po zapoznaniu się z tekstem propozycji wyjątkowo krytycznie ocenili pomysły zespołu posłów z PO.
Teraz ta krytyka nie jest przedstawiana jako normalna reakcja działkowców na wyjątkowo niekorzystne dla nich propozycje, ale jako efekt zręcznej manipulacji ze strony demonicznego PZD, który poprzez bliżej nieokreślone „przekłamania” wprowadził działkowców w błąd. Najwyraźniej zakłada się, że działkowcy nie potrafią sami przeczytać i zrozumieć tekstu opracowanego przez zespół posłów z PO. Zdaje się, że taki panuje pogląd wśród autorów przedmiotowej Informacji, skoro poparty ponad 924 tysiącami podpisów projekt ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych określono jako „tzw. obywatelski”. Uznano zapewne, że prawie milion polskich obywateli nie wiedziało pod czym się podpisuje. Po lekturze Informacji odnosi się wręcz wrażenie, że gdyby działkowcy myśleli trzeźwo i rozsądnie to obiema rękami podpisaliby się pod propozycjami zespołu PO, a nie wsparliby projektu tzw. obywatelskiego. Parlamentarzyści PO zdążyli nawet przesądzić, że projekt obywatelski jest niezgodny z Konstytucją i tylko projekt PO wprowadza rzeczywisty pluralizm w funkcjonowaniu ogrodów działkowych i należycie realizuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Problem jednak polega na tym, że – oprócz wąskiej grupy posłów PO – nikt takiego projektu jeszcze nie widział. Ba! Nie przekazano nawet do konsultacji kolejnej – poprawionej! – wersji propozycji do takiego projektu. Pewnie uznano, że i tak działkowcy nie zrozumieją, a makiaweliczny Związek wszystko poprzekręca i znowu im wmówi, że doskonałe dla nich propozycje są śmiertelnym zagrożeniem. Może dlatego tym razem przedstawiono propozycje w formie ogólnikowych haseł ujętych w sześciu punktach. Mimo tak lakonicznej formy warto jednak ustosunkować się do tych pomysłów, aby działkowcy sami mogli ocenić, czy przedstawione propozycje zespołu posłów PO „możliwie silnie wspierają działkowców”.
Fundamentalnym założeniem przyszłego projektu PO jest niewątpliwie likwidacja PZD i wszystkich struktur organizacyjnych, w tym organów prowadzących dzisiaj ROD. Skutkiem takiej propozycji będzie nie tylko rozbicie silnej ogólnopolskiej organizacji działkowców, ale likwidacja osoby prawnej, jaką jest PZD, spowoduje, że wygasną prawa do gruntów zajętych przez ogrody działkowe, zwłaszcza użytkowanie wieczyste. W efekcie wygaśnie także własność infrastruktury oraz prawa działkowców do działek i majątku. Prawnie całe to mienie stanie się własnością gminy (Skarbu Państwa) jako właściciela gruntu. Nastąpi więc komunalizacja (nacjonalizacja) prywatnego mienia. Powstanie więc konieczność ponownego nabywania praw do tego mienia. Ponadto z majątku PZD ma być utworzony tzw. Krajowy Fundusz Ogrodowy. Wynika stąd, że społeczne aktywa samorządu działkowców mają być w zarządzie instytucji państwowej, która będzie decydowała o ich rozdysponowaniu.
Według propozycji, ogrody mają być prowadzone przez stowarzyszenia, które będą tworzone od podstaw przez działkowców. Proponuje się swoisty konkurs – stowarzyszenie z największym poparciem działkowców zawrze z właścicielem gruntu umowę na prowadzenie ogrodu. Dotychczasowe propozycje zakładały, że w trakcie trwania umowy właściciel będzie mógł wymienić stowarzyszenie na inne, które uzyska większe poparcie, a nawet w ogóle rozwiązać umowę i samodzielnie prowadzić ogród lub powierzyć prowadzenie „komu innemu”. Stowarzyszenie miałoby faktycznie podlegać właścicielowi gruntu, który wyrażałby zgodę na inwestycje w ogrodzie i otrzymywał corocznie od stowarzyszenia szczegółową informację finansową.
Posłowie PO konsekwentnie pomijają fakt, że według ich propozycji istniejące ogrody nie zachowają obecnych praw do gruntów – likwidacja PZD spowoduje, że prawa te wygasną. Oznacza to, że np. ogrody działające dzisiaj w oparciu o nieodpłatne użytkowanie wieczyste, utracą to prawo wraz z wejściem proponowanych rozwiązań. Stąd właśnie będą musiały od nowa je nabyć na zasadach podobnych do nowych ogrodów. Według udostępnionych propozycji, wybrane stowarzyszenie ma zawierać umowę dzierżawy, która określi m. in. sposób korzystania ze znacjonalizowanej infrastruktury oraz obowiązki stowarzyszenia dotyczące rekultywacji terenu w razie likwidacji ogrodu. Taka umowa będzie czasowa i odpłatna. Przewidziano aktualizowaną opłatę roczną – do 0,2% wartości gruntu. W wielu miastach taka stawka byłaby nie do udźwignięcia dla działkowców i przesądzi los ogrodów. Zwłaszcza że proponowane umowy będą mogły być rozwiązywane z różnych przyczyn, m.in. naruszanie obowiązków umownych.
Autorzy propozycji również pomijają, że wygaśnięcie praw do gruntów zajętych przez ogrody działkowe (np. użytkowania wieczystego) spowoduje także wygaśnięcie obecnych praw działkowców do działek. Dlatego właśnie w ujawnionych wcześniej propozycjach każdy działkowiec musiałby zawrzeć nową „umowę o korzystanie z działki”, która obowiązywałaby nie dłużej niż umowa stowarzyszenia z gminą. Prawo z tej umowy byłoby zasadniczo nieodpłatne, jednak działkowcy musieliby uczestniczyć w opłacie rocznej za dzierżawę gruntu pod ogród.
W swojej informacji autorzy propozycji zapewniają, że nie nakładają na działkowców podatków. Być może pod wpływem protestów działkowców zmienili swoje dotychczasowe pomysły, które zakładały zwolnienie stowarzyszeń od podatku płaconego od gruntu przy obowiązku uiszczania opłaty rocznej za dzierżawę tego gruntu. Przy takim zapisie obowiązywałby jednak podatek od budynków (altan), który obecnie wynosi 7,66 zł/m2 powierzchni użytkowej, a więc przy największych altanach podatek wyniósłby ponad 500 zł rocznie. Dodatkowo, każdy działkowiec musiałby wówczas partycypować w podatkach za budynki ogólne. Zapłacony podatek nie wróciłby do ogrodu, czyli działkowcy i tak będą musieli płacić na utrzymanie, remontowanie lub modernizację majątku własnego i ogrodu. Oznaczałoby to potrzebę zwiększenia opłat ogrodowych.
W informacji wyczytać również można, iż „nieprawdą jest, że robimy zamach na altanki (…)”. Tymczasem w opublikowanych wcześniej propozycjach zespół PO dążył do radykalnej zmiany zasad dotyczących altan, które miałyby być obiektami tymczasowymi, niepołączonymi trwale z gruntem oraz służyć „dziennemu pobytowi”. Nowe altany miały mieć do 20 m2 i tylko jedną kondygnację. Natomiast istniejące altany musiałyby zostać dostosowane do powyższego stanu w terminie 10 lat. Wprawdzie pod wpływem protestów działkowców zespół PO odszedł później od pomysłu zmniejszenia powierzchni altan do 20 m2, jednak nie odżegnano się dotąd od pozostałych pomysłów, zwłaszcza zakazu trwałego związania altany z gruntem. Trudno zrozumieć sens takiego ograniczenia, nie mówiąc już o celowości dostosowania istniejących altan do tego wymogu. Istnieją też wątpliwości co do wypłaty odszkodowań za takie altany w razie likwidacji ogrodu działkowego, skoro równie dobrze można jej przenieść w inne miejsce.
Jeżeli chodzi o zasady likwidacji ogrodów, to zespół PO proponuje dopuszczalność takiej likwidacji na cele publiczne albo realizację planów zagospodarowania przestrzennego. Przewidują także odtworzenie ogrodu oraz wypłatę odszkodowań dla działkowców. Nie ma jednak – wzorem projektu obywatelskiego - propozycji o rozstrzyganiu sporów co do zasadności likwidacji przez sądy. Kwestie te przypuszczalnie załatwiałby właściciel gruntu, a niezadowoleni działkowcy byliby zmuszeni dochodzić swoich praw na własną rękę. Takie rozwiązanie byłoby szczególnie groźne, gdyż brak mechanizmów gwarantujących realną realizację uprawnień działkowców w razie likwidacji ogrodów oznacza w praktyce, że nawet najlepsze prawa mogą pozostać martwe na papierze.
Powyższe uwagi wskazują, że istnieje wiele zasadnych wątpliwości i zastrzeżeń co do propozycji dotychczas ujawnionych przez zespół posłów PO. Wydaje się, że nastał już najwyższy czas, aby przedstawili gotowy projekt i rozpoczęli poważną i merytoryczną dyskusję nad rozwiązaniami, które proponują milionowi polskich rodzin. Takiej dyskusji z pewnością nie służy skrywanie własnych pomysłów oraz bezpodstawne oskarżanie innych o zdrożne działania tylko dlatego, że ośmielili się wyrazić swoje stanowisko co do ujawnionych propozycji. Trudno bowiem oczekiwać jedynie zachwytów i entuzjazmu, należy przyjmować merytoryczną krytykę i ją ewentualnie odpierać rzeczową argumentacją. Posłowie partii rządzącej nie powinni obrażać się na obywateli tylko dlatego, że mają inne poglądy i oczekiwania co do funkcjonowania ogrodnictwa działkowego. Społeczność polskich działkowców oraz ich inicjatywa obywatelska zasługują na poważne i partnerskie traktowanie. Tego wymagają standardy demokratycznego państwa prawa realizującego zasadę społeczeństwa obywatelskiego.
Opracował:
Zespół prawny PZD