W dniu 21 listopada 2016r. w dodatku do Gazety Wyborczej „Duży Format” znalazł się artykuł szkalujący dobre imię Okręgu, a tym samym Związku. W związku z tym faktem, Okręg Mazowiecki PZD nie mógł pozostać bierny i postanowił odnieść się do treści opublikowanego materiału.
Sam wstęp do artykułu budzi grozę i zdziwienie. Otóż czytelnik w pierwszych słowach epatowany jest stwierdzeniami i sugestiami jakoby na terenie ogródków działkowych, które mają być oazą spokoju i miejscem wypoczynku, działy się sceny jak na filmach kryminalnych. Rzekomo po ogrodach chodzą zakapturzeni mężczyźni, którzy przeciwnikom PZD grożą śmiercią, a niepokornym podpalają altanki i samochody. Czy autor artykułu pisząc powyższe słowa ma na nie potwierdzenie, czy są to tylko wymysły osób, które dla podkręcenia atmosfery i spotęgowania wyimaginowanych afer przywołują zdarzenia, które nigdy nie miały miejsca? Czy jeśli rzeczywiście takie zdarzenia miały miejsce, to dlaczego nie ma na to żadnych dokumentów, żadnych śledztw policyjnych czy wyroków? Otóż odpowiedź może być tylko jedna, takie rzeczy nigdy nie miały miejsca. Ale to dla redaktora Wójcika nie ma znaczenia…. Ważne, że poszło w świat.
Z zaprezentowanego artykułu możemy dowiedzieć się, że Polski Związek Działkowców jest organizacją, której podstawowym zadaniem jest grabież i malwersacje finansowe. Po prostu mafia…
Bardzo łatwo jest ustosunkowywać się do rzeczy i faktów, które miały miejsce, natomiast w tym przypadku tak nie jest. Ale po kolei. Po raz kolejny zostaje „odgrzany kotlet”, który już na przestrzeni ostatnich blisko 10 lat wielokrotnie był wyjaśniany. Ale skoro autor artykułu nie raczył zerknąć do wiarygodnych źródeł informacji, posłużył się tylko i wyłącznie półsłówkami osób, które z prawdą mijają się dość często, a nie dokumentami, to czujemy się po raz wtóry wyjaśnić jak sytuacja rzeczywiście wyglądała.
Podstawą do przeprowadzenia likwidacji działek była decyzja Wojewody Mazowieckiego nr 1181/06 z dnia 11 sierpnia 2006 r. o ustaleniu lokalizacji drogi ekspresowej z rygorem natychmiastowej wykonalności, wydana na wniosek Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad w Warszawie. To nie OZM PZD likwidował działki i budował drogę, choć redaktor i bohaterowie materiału o tym fakcie najwyraźniej zapomnieli, czy nie celowo?
W celu realizacji ww. obowiązków zostało zawarte porozumienie pomiędzy GDDKiA i PZD z dnia 1 sierpnia 2008 r. w sprawie warunków likwidacji części rodzinnych ogrodów działkowych w kompleksie Na Paluchu (dot. części ROD im. Bohaterów Westerplatte, Krokus oraz Emeryci-Latawiec).
W wyniku realizacji powyższego porozumienia:
GDDKiA zapewniła nieruchomość zamienną, o czym ani słowa w artykule. W dniu 27.10.2010 r. została podpisana umowa w formie aktu notarialnego o oddaniu gruntu o pow. 12,80 ha położonego w miejscowości Budy Strzyże gm. Mszczonów w użytkowanie wieczyste Polskiego Związku Działkowców. GDDKiA odtworzyła na tej nieruchomości ogród (Rodzinny Ogród Działkowy „30-lecia PZD”). Na terenie odtworzonego ogrodu działki uzyskali wszyscy chętni działkowcy, z terenów objętych likwidacją. GDDKiA wypłaciła odszkodowania na podstawie zaakceptowanych przez działkowców operatów szacunkowych i to na zlecenie GDDKiA zostały przygotowane operaty szacunkowe zawierające wycenę składników majątkowych działkowców znajdujących się na likwidowanych działkach. Każdy z operatów szacunkowych był w całości akceptowany przez działkowców zarówno co do wartości i ilości. W Okręgu Mazowieckim PZD znajdują się oryginalne egz. operatów własnoręcznie podpisanych przez działkowców. Komentując słowa Pani Anny Batorowskiej zawarte w materiale doznajemy absolutnego szoku, albowiem kuriozalne jej wypowiedzi nie mają żadnego potwierdzenia, są wręcz totalnym kłamstwem. Po pierwsze wyceny dokonywał rzeczoznawca w żaden sposób niezwiązany z PZD.
Pani Anna Batorowska i redaktor Wójcik zapominają, kto był inwestorem tej drogi, przypominamy – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Drugiego i trzeciego zarzutu nie rozumiemy i ewidentnie widzimy, że ktoś tu po raz kolejny kłamie. Raz Pani Anna Batorowska mówi, że to były prezes ogrodu chodził i na oko szacował wartość, a za chwilę dodaje, że to sami działkowcy deklarowali wartość działki. Panie redaktorze, trochę rzetelności, opublikował Pan dwie wykluczające się wersje, zatem gdzie jest prawda? Prawda Pana nie zainteresowała. Każdy operat szacunkowy został sporządzony i podpisany przez uprawnionego rzeczoznawcę majątkowego. Skoro zarzucacie, że to nie rzeczoznawca robił wyceny, tym samym zarzucacie poświadczenie nieprawdy w dokumentach, zatem czy złożyliście zawiadomienie do prokuratury? Oczywiście, że nie, bo nie ma podstaw i byście sami na wstępie się skompromitowali. Nie po raz pierwszy.
Na podstawie zaakceptowanych przez działkowców Operatów szacunkowych przekazywanych przez Okręgowy Zarząd Mazowiecki, GDDKiA dokonywało przelewu odszkodowań na rachunek Okręgowego Zarządu Mazowieckiego, który następnie dokonywał przelewu na rzecz poszczególnych działkowców. Dokonane operacje są udokumentowane odpowiednią dokumentacją finansową i bankową. Zgodnie z nią dokonano wypłaty kwoty 13.826.159,55 zł na rzecz 273 osób. Średnia kwota odszkodowania wyniosła 50.645,27 zł, więc nie można zgodzić się z twierdzeniem, że były one niskie. Jeśli osoby – niby wykształcone – nie potrafią zrozumieć, że jeden działkowiec mógł dostać większe odszkodowanie, a drugi mniejsze, spieszymy z pomocą. Otóż odszkodowanie stanowiło równowartość wszystkich naniesień i nasadzeń znajdujących się na działce. Zatem, jeśli na jednej działce rosły chaszcze i chwasty, a altanka nadawała się tylko do rozbiórki to naturalnym jest, że taka działka została wyceniona niżej niż działka, na której wznosiła się piękna altana, a dookoła niej rosły urozmaicone uprawy owocowo-warzywne i inne rośliny czy drzewa. Odpowiedź banalna, ale jakże prawdziwa…
Ponadto GDDKiA przebudowała infrastrukturę na pozostałym terenie rodzinnych ogrodów działkowych na kompleksie Na Paluchu. Jak widać cała procedura likwidacji została przeprowadzona zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i zapewnieniem ochrony interesów działkowców. Skoro redaktor stoi rzekomo po stronie osób pokrzywdzonych przez PZD to, dlaczego nie pojechał na ogród w m. Budy Strzyże i nie zobaczył jak pięknie i nowocześnie może zostać urządzony ogród? Dlaczego redaktor nie spotkał się z działkowcami z ogrodu odtworzeniowego i nie zapytał ich jak procedura przebiegała? Bo nie o prawdę tutaj chodzi. Usłyszałby rzeczy, które nie mogłyby znaleźć się w jego artykule, bo odbiegają od z góry upatrzonego schematu. Szkoda….
Co do zarzutów byłego członka Okręgowej Komisji Rewizyjnej Pana Andrzeja Łaszczyka w sprawie elektryfikacji ROD Rynia, wyjaśniamy, że wszystkie rzeczy zawarte w powyższym materiale nie znajdują żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Roboty zostały wykonane na podstawie dwóch odrębnych umów. Firma, która wykonywała powyższe prace nie jest firmą „krzak” jak nazwał ją b. członek Okręgowej Komisji Rewizyjnej. Jest to do dziś prężnie działająca firma, która wykonuje prace zlecone przez największe firmy energetyczne w kraju. Tym samym nie można powiedzieć, że jest to nic nie znaczący podmiot, skoro z jego usług korzystają najwięksi potentaci na rynku energetycznym.
W powyższej sprawie Okręg Mazowiecki skontaktował się z powyższą firmą i planowany jest wspólny komunikat. Ponadto wielkim nadużyciem jest stwierdzenie przez Pana Łaszczyka, że sprawa została umorzona bo nie jest stroną w sprawie. Powyższą kwestię, owszem badała prokuratura, ale umorzyła sprawę bo nie znalazła w czynie znamion czynu zabronionego. Po prostu, wszystko zrobiono zgodnie z prawem. Tym bardziej – jak sam autor wskazuje – sprawą nie zajęły inne instytucje. Czym mają się zająć, skoro wszystko było zgodne z prawem? To nieważne, ważne żeby zszargać dobre imię Związku.
Na koniec pragniemy zauważyć nieprzypadkowość ukazania się powyższego materiału. Inicjatorzy podpuścili naiwnego redaktora epatując go nieprawdziwymi informacjami. Redaktor dał się wmanewrować w prywatną wojną Pani Anny Batorowskiej z Polskim Związkiem Działkowców. Dlaczego nie zapytał Okręgu jak wyglądało zebranie wyłączeniowe i kto je zwołał. Dlaczego nie wspomniał, że Sąd po uwzględnieniu apelacji PZD odmówił wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego stowarzyszenia „Zielone Wzgórza”, a tym samym taki podmiot nigdy nie powstał i nie mógł przejąć formalnie prowadzenia ogrodu, zaś wszystkie działania uzurpujące sobie władztwo nad ROD Bohaterów Westerplatte przez kogokolwiek innego niż PZD są bezprawne.
Dlaczego nie wspomniał, że w stosunku do „kryształowej” bohaterki reportażu Pani Anny Batorowskiej toczy się postępowanie prokuratorskie w przedmiocie sfałszowania listy działkowców i poświadczenia w tym zakresie nieprawdy? Dlaczego nie wspomniał, że odwołani członkowie Okręgowej Komisji Rewizyjnej przegrali w sądzie w pierwszej instancji? Jeśli źródłem informacji są tacy ludzie to nie dziwimy się, że ów materiał jest redakcyjnym gniotem. Od redaktora poważnej gazety oczekuję się powagi i rzetelności, ale tym materiałem można go zaliczyć do populistycznych czy wręcz brukowców. Widać tym samym tendencyjność i nierzetelność przygotowanego materiału.
Materiał, który ukazał się, w oczywisty sposób nie zostanie pozostawiony bez echa. Tak jak i w poprzednim przypadku zwrócimy się o zamieszczenie sprostowania nieprawdziwych informacji, a w przypadku braku reakcji sprawa zostanie skierowana na drogę sądową.
Grzegorz Oracz
I Wiceprezes OZM PZD