Przeskocz do treści Przeskocz do menu

Europa i świat już wiedzą – przyszłością miast muszą być ogrody, a najlepiej działkowe

Podczas gdy władze polskich miast bardzo często traktują ogrodnictwo działkowe, jak kulę u nogi, nie mają wizji współpracy i wsparcia rozwoju ogrodnictwa działkowego w mieście, na całym świecie nie dyskutuje się już o tym czy ogrody powinny funkcjonować, ale jak i gdzie je zakładać i rozwijać.

 Przykłady z całego świata można by mnożyć i wciąż przybywa nowych. Mimo, iż w wielu rozwiniętych miastach brakuje przestrzeni na zakładanie ogródków, to powstają ruchy społeczne (np. tzw. ”partyzantka ogrodnicza”), które starają się zazieleniać miasta i produkować żywność na własne potrzeby. Architekt krajobrazu Aleksandra Hibner w artykule „Ogrody warzywne w centrum miasta?” na stronie hibnerstudio.blogspot.com pisze:

„Partyzanckie ogrodnictwo znalazło się w dziesiątce największych światowych trendów w ogrodnictwie. Ogrody użytkowe, kiedyś powszechnie uważane za ogrody wiejskie wkroczyły nawet do Białego Domu w USA, żona prezydenta Baraka Obamy pielęgnuje ogród, sadzi zioła, warzywa i pieli grządki, ucząc dzieci skąd biorą się pomidory, rzodkiewki, truskawki i jabłka które, znajdują się zwykle w supermarkecie. Mieszkańcy miast często nie mają możliwości uczestnictwa w pracach ogrodowych, wypoczynku w swoim ogrodzie. Takie miejsca są potrzebne dla ludzi, natura jest naszym nieodłącznym przyjacielem, miejscem odpoczynku, relaksu, ale także zaspokojenia potrzeb. Produkcja własnych owoców i warzyw wpływa na nowe pojmowanie ekologii, uczy skąd biorą się warzywa, jak je pielęgnować oraz chronić środowisko, występuje tu też czynnik ekonomiczny skrócenie drogi od producenta żywności do jej konsumenta. Dla niektórych zakładanie ogrodów użytkowych to nowy styl życia, blisko natury oraz sposób na kryzys… Nowe koncepcje ogrodu użytkowego na zachodzie w centrach wielkich aglomeracji miejskich tzw. urban farm, tłumacząc są to po prostu nasze ogrody działkowe…”.

Wato zauważyć, iż dzieje się to wszystko w krajach i miastach, które nie mają takiej tradycji ogrodnictwa działkowego, czy miejskiego, jak Polska. W tym kontekście nasz kraj jest ewenementem – tak duża ilość zorganizowanych ogrodów działkowych (i liczba działkowców) w obrębie miast, spełniających rolę przyrodniczą, społeczną, użytkową i edukacyjną jest niespotykana nigdzie indziej. Można by stwierdzić, że my już to mamy, a świat zabiega o to i stara się rozwijać i wspierać w obliczu globalnych zmian gospodarczych, społecznych i klimatycznych. W krajach zachodnich ogrody działkowe były rzadko spotykane (oprócz krajów skandynawskich). Dziś ogródki działkowe w Europie i na świecie odkrywane są na nowo, jako nowa wielka idea.

kleingaerten

Co więcej, władze wielu miast i krajów rozwiniętych traktują już stawianie na ogrodnictwo miejskie i organizowanie go jako normę, ponieważ jasne jest, że rozwój przemysłu i gospodarki rujnuje środowisko, a co za tym idzie wpływa na jakość życia w mieście.  W Skandynawii ogrody działkowe od blisko stu lat uznawane są za dobro społeczne, docenia się ich rolę w produkcji żywności dla mieszkańców – szczególnie w przeszłości w czasie wojny, a dziś pełnią rolę rekreacyjną, edukacyjną i oświatową. Co więcej, szwedzkie miasta  – przodujące w dążeniu do zrównoważonego rozwoju – zdecydowanie stawiają na wspieranie ogrodnictwa i zieleni w obrębie miast. Ogródki kojarzone są tam ze zdrowym stylem życia i nikt nie zastanawia się, jak je zlikwidować…

Naprzeciw trendom ogrodniczym wychodzą również wielkie światowe marki i korporacje. Przykładem jest GOOGLE. Na specjalnie zorganizowanych (na jednym z piętr londyńskiej siedziby firmy) rabatach, pracownicy firmy mogą hodować własne warzywa i zioła! Stało się to bardzo popularne, a wszystko co wyhodują na własnej grządce mogą zabrać do domu. Pokazuje to, jak wielka jest potrzeba rozwijania ogrodniczych pasji i istnienia terenów przeznaczonych pod uprawę własnych ogródków w miastach.

Miejskie ogrodnictwo jest już nie tylko trendem, stylem życia czy modą, ale powstaje coraz więcej opracowań naukowych świadczących o potrzebie zakładania nowych i wspierania istniejących ogrodów. Polscy eksperci również nie pozostają w tyle. W branżowym czasopiśmie „Przegląd Komunalny” (sierpień, 2016) profesor Marek Kosmala (SGGW) w artykule „ARCHITEKT(URA) KRAJOBRAZU WOBEC ZMIAN KLIMATYCZNYCH” zwraca uwagę na związek zmian klimatycznych i gospodarczych na świecie z działaniami człowieka dotyczącymi kształtowania środowiska. W odniesieniu do środowiska miejskiego znaleźć możemy następującą opinię, z którą trudno dyskutować:

Architekci krajobrazu powinni także zdecydowanie przeciwstawiać się próbie likwidacji ogrodów działkowych, nawet jeśli proponuje się je zamieniać na parki. Badania dowiodły, że odznaczają się one większą bioróżnorodnością, są źródłem zdrowych i świeżych warzyw, owoców i kwiatów, które nie muszą być sprowadzane energochłonnym transportem z terenów pozamiejskich. Poza tym pełnią one niezwykle ważne funkcje społeczne, szczególnie dla osób starszych, i mieszczą w modnym ostatnio nurcie ogrodnictwa miejskiego”.

Co na to wszystko władze naszego kraju? Wydaje się, że niewiele – przykładem są ogrody warszawskie i ich olbrzymie problemy z uzyskaniem urzędowej decyzji o prawie użytkowania terenu. A jak można myśleć o rozwoju i inwestowaniu w ogrody, kiedy nie ma się uregulowanej sytuacji prawnej? Grunty zajmowane przez rodzinne ogrody działkowe postrzegane są głównie przez pryzmat wartości gruntu, a przecież bardziej rozwinięte miasta niż polskie, w których grunt jest jeszcze droższy i jest go o wiele mniej głowią się, jak wprowadzić do nich ogródki i urozmaicić środowisko miejskie. Jak to zwykle bywa, nie docenia się skarbu, kiedy się go ma, a cenny staje się wtedy, gdy się go traci. Szanowne Władze, My wciąż go mamy…

Opr. OMA