Przeskocz do treści Przeskocz do menu

Dzikie zwierzęta w ROD

Coraz częściej dzikie zwierzęta w poszukiwaniu pożywienia zaglądają do miast. Nic dziwnego, że docierają też do enklaw zieleni, jakimi są rodzinne ogrody działkowe. Niestety po takich wizytach – szczególnie dzików – działkowcy zazwyczaj liczą straty.

Coraz częściej dzikie zwierzęta w poszukiwaniu pożywienia zaglądają do miast. Nic dziwnego, że docierają też do enklaw zieleni, jakimi są rodzinne ogrody działkowe. Niestety po takich wizytach – szczególnie dzików – działkowcy zazwyczaj liczą straty.

W czerwcu na terenie jednego z ROD w Lublinie zauważono łosia. Został odłowiony i przetransportowany na tereny leśne kilkadziesiąt kilometrów za miastem.Łoś znalazł się w bezpiecznym dla niego miejscu, a działkowcy z ulgą odetchnęli. Ogrody działkowe w poszukiwaniu jedzenia odwiedzają też często lisy, które widywane były m.in. w Inowrocławiu. W maju sarna dostała się na teren ogrodu działkowego w Giżycku.

Największy problem z dzikami

Jednak najbardziej uciążliwe i zarazem niebezpieczne są dla użytkowników działek odwiedziny dzików. Ich populacja w miastach wciąż rośnie, gdyż tu często łatwiej im znaleźć jedzenie niż w ich naturalnym środowisku. Coraz więcej jest też dzików, które już urodziły się w mieście, przywykły do człowieka i stosunkowo łatwo dostępnego jedzeniaw osiedlowych śmietnikach, czy ogrodach działkowych.

Jak donoszą media, na przykład we Wrocławiu w ogrodzie działkowym w centrum miasta dziki czują się jak w domu. Wykorzystują nienajlepszy stan ogrodzenia. Przedzierają się przez dziury w płocie i niszczą uprawy, a do tego straszą działkowców. Także w Polkowicach działkowcy nie wiedzą, w jakim stanie zobaczą swoje grządki, bo dzikom wystarczy najmniejsza szczelina, aby uzyskać dostęp do jedzenia. Zjadają nie tylko warzywa, także kwiaty padają ich łupem. Problem z dzikami mają też działkowcy ze Stargardu, Lublina i wielu innych miast. Działkowcy ze Starachowic twierdzą, że kiedyś dziki podchodziły jedynie pod ogrodzenie ROD, teraz przemieszczają się po całym ogrodzie, a w poszukiwaniu jedzenia dewastują wszystko, co napotkają. Niestety zostawiają też odchody. Problem od marca br. się nasilił. Stał się na tyle poważny, że zajęła się nim Komisja Bezpieczeństwa i Porządku w samorządu powiatu starachowickiego. Aby pomóc doprowadzanym przez dziki do rozpaczy działkowcom władze samorządowe planują na początek działania prewencyjne, czyli odstraszanie zwierząt. Niestety, jak pokazują doświadczenia z innych rejonów Polski, takie działania nie rozwiązują ostatecznie problemu. Działkowcy zgłaszają się z prośbą o pomoc do różnych instytucji: samorządów lokalnych, policji, straży miejskiej, nadleśnictwa, a nawet do kół łowieckich. Jednak ze względu na to, że przepisy w tej sprawie nie są precyzyjne, a odpowiedzialność rozporoszona,często zostają z tym problemem sami.

Nie wolno dokarmiać dzikich zwierząt!

W jaki sposób radzić sobie, gdy służby nie pomagają?Pierwszą sprawą jest po prostu solidne ogrodzenie, przez które dziki się nie przedrą. Kolejny krok – to kompostowanie odpadów zielonych, aby nie „kusiły” dzików.

Zwierzęta te nie przychodzą z zamiarem szkodzenia – zjawiają się przede wszystkim tam, gdzie mają łatwy dostęp do jedzenia. To ludzie poniekąd zapraszają je wyrzucając żywność i odpady zielone w dużych ilościach do miejskich, niezabezpieczonych śmietników, na skraju lasu, czy za ogrodzenie ROD.

Najlepszym zatem sposobem na położenie tamy rozprzestrzenianiu się dzikóworaz innych dzikich zwierząt w miastach jest likwidacja lub dobre zabezpieczenie miejsc, gdzie mogłyby żerować. Nie wolno ich też w dokarmiać!

Dzik na drodze – jak się zachować?

Dzikie zwierzęta, w tym dziki, mogą też być niebezpieczne, głównie ze względu na swój rozmiar lub jeśli poczują się zagrożone, np. locha, która wędruje z warchlakami.

Jak się zatem zachować, jeśli spotkamy dzika lub innedzikie zwierzę na swojej działce, czy na ogrodowej alejce? Przede wszystkim nie powinno się do niego podchodzić, krzyczeć lub w jakikolwiek inny sposób zwracać na siebie jego uwagę. Najlepiej zejść z jego pola widzenia i spokojnie, po cichu oddalić się.

Można też zgłosić taką sytuację straży miejskiej, policji, do urzędu gminnego lub do Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego.W niektórych miastach działają też wyspecjalizowane jednostki, które pomagają dzikim zwierzętom, np. Eko Patrol w Warszawie.

LS