Przeskocz do treści Przeskocz do menu

Dziennik Trybuna: Czy miasta mogą się rozwijać nie niszcząc ogrodów działkowych?

Ogrody działkowe istnieją  od ponad 100 lat. Nie od dziś wiadomo, że miasta potrzebują coraz to nowych terenów inwestycyjnych. Tych jednak z roku na rok jest coraz mniej. Niestety w zderzeniu z rozwojem i postępem miast najczęściej przegrywają właśnie ogrody działkowe. Na początku XIX wieku w aglomeracjach miejskich na całym świecie mieszkało nie więcej niż 30 milionów ludzi. W ciągu zaledwie jednego wieku liczba ta wzrosła do 2 miliardów.  Miasta kojarzą się dziś z dużymi osiedlami mieszkaniowymi, centrami handlowymi i zakorkowanymi w godzinach szczytu ulicami, pełnymi spieszących gdzieś ludzi. Mimo to wciąż jawią się jako miejsce, w którym żyje się ludziom lepiej. Polskie metropolie starają się ze wszech miar doścignąć metropolie Zachodniej Europy i zapewnić swoim mieszkańcom wysoką jakość życia. Czy jednak we wszystkich państwach Europy rozwój ten przebiega podobnie? W Polsce co i rusz słyszymy o tym, że ogrody działkowe w centrach miast to przeżytek, że to miasta i gminy powinny decydować o tym, co ma być w miejscu ogrodów. Wszelkiej maści specjaliści od planowania i eksperci od wielu lat podkreślają, jak dobrze położone są ogrody i jak wielka jest to strata dla miast, że ich potencjał wciąż pozostaje - ich zdaniem - niewykorzystany. – Te lokalizacje mogłyby być przeznaczone na budownictwo mieszkalne, jednorodzinne lub wielorodzinne – mówił w mediach m.in. Jacek Bielecki, b. dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Wielu samorządowców zapewnia, że nie chce likwidować ogrodów działkowych, ale ta prawda i te obietnice mają swoje drugie dno. Samorządy lokalne mają coraz większe problemy. Rząd z roku na rok przekazuje samorządom coraz więcej zadań bez zapewnienia w całości ich finansowania. W dyskursie publicznym pojawia się jeszcze jeden niezwykle ważny wątek – planów zagospodarowania przestrzennego. Wielokrotnie padają w mediach słowa o tym, że przecież nikt ogrodów nie ruszy skoro są one w planach lub studiach zagospodarowania przestrzennego miasta czy gminy. Czy polskie ogrody działkowe stoją na przeszkodzie rozwoju miast i czy mają się czego obawiać?

Niepewność jutra

Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przewiduje istnienie dwóch dokumentów, na podstawie których gmina prowadzi politykę i gospodarkę przestrzenną. Są to: studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy oraz miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Ich zadaniem jest w szczególności ustanowienie regulacji prawnych i standardów zapewniających jakość przestrzeni miasta, ochronę interesów publicznych oraz warunków prawno-przestrzennych rozwoju, w tym realizacji inwestycji. Plan miejscowy, jako akt prawa lokalnego jest podstawą formułowania warunków zabudowy i zagospodarowania terenu. Niestety wiele polskich miast wciąż nie ma uchwalonych planów zagospodarowania miast, a te, które zajmują się tematem, wyrzucają z nich ogrody działkowe. Badania  stanu prawnego gruntów ROD na dzień 1 lutego 2012 r. przeprowadzone przez KR PZD pokazują, że zaledwie 58% powierzchni ROD (ponad 25 tys. ha) ujętych było w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego. Najwięcej terenów, gdzie brak jest miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, bądź ogrody nie zostały w nich ujęte znajdują się w: Gorzowie Wielkopolskim – 92,82 % pow., Toruńsko-Włocławskim – 81,71 % pow., w Gdańsku – 77,93 % pow., Mazowieckim – 65,30 % pow. W sumie 276 241 działek w ROD nie ujęto w żadnym planie i studium zagospodarowania przestrzennego, a to oznacza, że w dłuższym okresie czasu de facto czekać je będzie likwidacja. W niektórych dużych miastach pojęcie „ogrody działkowe” zostało wykreślone niemalże całkowicie. Tylko 63,27 % ogółu powierzchni ROD w 56 polskich miastach przeznaczonych zostało w miejscowym planie bądź w studium na zieleń działkową. W miastach tych funkcjonuje 1747 rodzinnych  ogrodów działkowych, zajmujących powierzchnię ponad 15,5 tys. ha, na której urządzonych jest 361 739 działek rodzinnych.

Rozwój miast pod unijną lupą

Miasta rozwijają się na całym świecie, także w Polsce i Europie. Dlatego polityka miejska, obok wymiaru gospodarczego i społecznego, stała się trzecim filarem unijnej polityki spójności. Szereg dokumentów unijnych wskazał państwom członkowskim kierunek, w jakim winny rozwijać się miasta. Naczelnym kierunkiem tych działań winna być zasada ochrony środowiska i priorytet recyclingu zasobów gruntu, wobec zabudowy nowych terenów. Unijna polityka rozwoju miast opiera się programowo o zasadę zrównoważonego rozwoju, co w praktyce ma być odpowiedzią metropolii na współczesne wyzwania, takie, jak: tendencje kurczenia się miast, depopulację, zagrożenia dla środowiska naturalnego, w tym rosnące zanieczyszczenie powietrza, a także znaczne zróżnicowanie upodobań i potrzeb społeczno-gospodarczych, zjawiska segregacji i marginalizacji społecznej, wynikające ze wzrostu bezrobocia i ubóstwa oraz uwzględniających również odpowiedzialność wobec interesów przyszłych pokoleń. Priorytety te są odpowiedzią na potrzeby Europejczyków, którzy świadomie coraz mocniej akcentują tęsknotę za naturą, odpoczynkiem na świeżym powietrzu, czy żywnością pozbawioną chemii. Ogrodnictwo miejskie zaczynają dziś doceniać zwłaszcza nasi zachodni sąsiedzi, którzy przed laty zachwycili się rozwojem cywilizacji i pozwolili na zabudowanie terenów zielonych szklanymi wieżowcami. Polska znajduje się w wyjątkowo dobrej sytuacji, bowiem aż 4 miliony Polaków ma możliwość korzystania z 43 tysięcy hektarów gruntów, na jakich znajdują się ogrody działkowe. Niestety narodowe dobro, jakim są ogrody, wciąż jest przez polskich planistów i urbanistów niedoceniane, a nawet marginalizowane. Tymczasem zieleń jest miastom potrzebna, nie mniej niż tlen czy komunikacja.

Wrocław zabetonuje ogrody

W tym roku mija 10 lat od uchwalenia poprzedniej strategii rozwoju miasta Wrocławia, która nastawiona była przede wszystkim na realizację wielkich przedsięwzięć infrastrukturalnych. Niestety, mimo licznych protestów działkowców, w planach tych zabrakło wówczas miejsca dla ogrodów działkowych. Na 159 istniejących we Wrocławiu ROD zaledwie 1 ogród znalazł się w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzeni miasta. W miejsce dotychczasowych zielonych plam na mapie Wrocławia pojawiły się wszelkie inne barwy obrazujące przyszłe przeznaczenie terenów ogrodów, w szczególności na cele komercyjne i budownictwa deweloperskiego. Przypomnieć należy, że władze Wrocławiu aż dwukrotnie występowały do Trybunału Konstytucyjnego przeciwko poprzedniej ustawie działkowej wskazując, że jest ona powodem zablokowania rozwoju inwestycyjnego miasta. Tymczasem, jakby wbrew tym wystąpieniom miejskie inwestycje na cele publiczne, zwłaszcza komunikacyjne i pod budowę wałów przeciwpowodziowych, pochłonęły kilkadziesiąt hektarów ogrodów działkowych. Wszystko to przy dobrej współpracy z PZD, które nigdy w historii nie chciało i nie chce blokować rozwoju miast.

Od 2014 roku trwa opracowywanie strategii rozwoju Wrocławia na kolejne lata. Czy rządzący w tym mieście od 2002 roku prezydent Rafał Dutkiewicz przy współudziale 37 radnych całkowicie zabetonuje Wrocław likwidując ogrody działkowe? Uzyskanie przez Związek decyzji potwierdzających prawo użytkowania gruntów z mocy art. 76 ustawy o ROD, w stosunku do 42 ogrodów, z pewnością wyhamuje działania władz Wrocławia w sprawie likwidacji ROD. Jednak nawet tytuł do gruntu nie da działkowcom tak upragnionego poczucia bezpieczeństwa, bowiem to właśnie studium uwarunkowań pozwala urzędnikom na likwidowanie ogrodów i stawianie w ich miejscu biurowców, dróg i centrów handlowych. Skrzynki z trawą nie zastąpią hektarów ogrodowej zieleni, która dla tak dużego miasta jest wręcz niezbędna ze względu na nękający polskie miasta smog. Wrocławscy działkowcy i ich rodziny nie mogą pogodzić się z sytuacją „niepewnego jutra” wywołaną zapisami obecnego Studium, dlatego tym razem jeszcze intensywniej zabiegają o wpisanie ogrodów w ten dokument. Ta towarzysząca im od lat niepewność w wielu przypadkach blokuje modernizację infrastruktury ogrodowej, ogranicza wiele inwestycji, źle wpływa na modernizację altan i innych elementów wyposażenia działki. Za wprowadzeniem ogrodów do Studium opowiedzieli się wszyscy działkowcy ogrodów i wielu sympatyków ogrodnictwa działkowego. Wysiłki działkowców wspierają także radni z PiS, którzy w tej sprawie spotkali się ostatnio z działkowcami. Czy tym razem Wrocław dostrzeże ogromny potencjał, jaki tkwi w ogrodach działkowych, a jaki przez swoje krótkowzroczne postępowania blokował przez ostatnie 10 lat? Pozytywne przyjecie wniosków, ich uwzględnienie byłoby odpowiedzią na potrzeby ponad 35 tysięcy rodzin wrocławskich działkowców, a także całego społeczeństwa.

Gdańskie podchody do studium

Do opracowania nowego studiumuwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego przygotowuje się także Gdańsk. Obecne studium pochodzi z 2007 r. i zdaniem władz miasta jest już mocno nieaktualne. Formalnie miasto jest jeszcze na etapie przed przystąpieniem do sporządzania studium, bowiem uchwałę w tej sprawie Rada Miasta ma podjąć dopiero w sierpniu.Urzędnicy deklarują, że zależy im na udziale mieszkańców w tworzeniu studium. Stąd też pod koniec ubiegłego roku w Biurze Rozwoju Miasta Gdańska odbyło się robocze spotkanie z przedstawicielami OZ PZD w Gdańsku poświęcone tematyce ogrodów działkowych, ich rozwojowi w mieście oraz możliwościach dalszego działania. Wraz z pracownikami Biura Rozwoju Miasta, planistami oraz pracownikami Urzędu Miejskiego wspólnie zastanawiano się nad przyszłością ogrodów działkowych w mieście, rozstrzygano o różnych możliwościach zażegnania problemów ogrodów działkowych oraz dyskutowano o dalszych działaniach względem ogrodów działkowych położonych w centrum miasta. Obecnie tylko ok. 20% z wszystkich gdańskich ogrodów ma swoje określone i pewne miejsce w obowiązującym studium. Niestety nie są to tereny rozwojowe miasta, stąd też ich dalszy byt jest niezagrożony, podczas gdy dużo bardziej zagrożona jest przyszłość ogrodów znajdujących się w centrum, czy też przy gdańskiej obwodnicy i na granicach miasta. Działkowcy co i rusz słyszą tam o planowanych przez duże sieci sklepowe inwestycjach, które mają pochłonąć sporą część znajdujących się tam ogrodów. Dlatego rozmowy o zabezpieczeniu tych pozostałych 80% terenów ROD są niezwykle ważne dla ich przyszłości i dalszego rozwoju. Działkowcy złożyli swoje postulaty, w których akcentują przede wszystkim determinację w dążeniu do pozostawienia ogrodów działkowych w mieście, jako terenów zielonych i spacerowych, z możliwością otwarcia ich dla pobliskich mieszkańców. Jest to możliwe przy odpowiednim zabezpieczeniu ogrodów oraz doinwestowaniu ich przez miasto. Wychodząc jednak naprzeciwko oczekiwaniom władz Gdańska działkowcy zaproponowali estetyzację ogrodów działkowych poprzez ujednolicenie zabudowy. Stwierdzono, że wskazanie konkretnej zabudowy jest możliwe jedynie w przypadku nowych ogrodów działkowych, a zabudowa ta musiałaby być wskazana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.

PZD walczy o ogrody w miastach

Warunki życia w miejskich metropoliach są coraz gorsze. Hałas, którego głównym źródłem są pojazdy na ruchliwych ulicach, dokucza mieszkańcom w dzień i w nocy. Jakość środowiska drastycznie spada przez zanieczyszczone powietrze emitowane przede wszystkim przez silniki samochodów i autobusów oraz przez urządzenia grzewcze opalane węglem, niekorzystnie wpływa nie tylko na zdrowie ludzi, ale również na kondycję zieleni w parkach i przy ulicach. Ogrody działkowe są coraz częściej niezwykle ważnymi dla miasta płucami, które oczyszczają powietrze ze smogu, są bardzo potrzebnym społeczeństwu miejscem wypoczynku i rekreacji, a także ekologii i ochrony środowiska. Wykluczanie ogrodów działkowych z studium i planu zagospodarowania przestrzennego to coraz częstsza praktyka, która jasno pokazuje, w jakim kierunku zmierzają gminy – likwidacji ogrodów. Tymczasem społeczeństwo chce i potrzebuje ogrodów, warto więc, by ten głos był słyszalny podczas uchwalania planów i studium ukierunkowań zagospodarowania przestrzennego miast. Dlatego wydaje się oczywiste, że decydowanie o przyszłości ogrodów nie może się odbywać bez istotnego udziału Związku i działkowców, którzy są żywotnie zainteresowani zachowaniem czy umieszczeniem ogrodów w planach, a w przypadku istnienia ogrodu w planie zapewnienia sobie „odpowiedniego sąsiedztwa”. Trudno bowiem wypoczywać, gdy tuż obok istnieje emitujący hałas i zanieczyszczenie zakład przemysłowy.

PZD od szeregu lat przywiązuje ogromną wagę do istnienia ogrodów w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, bowiem od ich zapisów uzależnione jest funkcjonowanie i bezpieczeństwo ogrodów w Polsce. Zapisanie w miejsce istniejących ogrodów lub w ich sąsiedztwie innego przeznaczenia terenu niż zieleń działkowa, w konsekwencji wiąże się z ich likwidacją. Dlatego tak ważnym elementem regulacji stanu prawnego gruntów ROD jest uczestniczenie Związku w tworzeniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz walka o zachowanie w nich ogrodów działkowych.

AH

Załącznik plikowy do pobrania

20160212_DZIENNIK_TRYBUNA_CZY_MIASTA_MOGA_SIE_1966d.pdf