Obrady Podkomisji Nadzwyczajnej odbywały się w liczącym ponad 85 lat ROD „Rakowiec” w Warszawie na prośbę Przewodniczącego Bartosza Kownackiego, który chciał, aby posłowie tworzący nowe prawo dla ogrodów i działkowców, mogli zobaczyć, jak wiele pracy i poświęcenia działkowcy wkładają w utrzymanie tych ogrodów. Toczącym się podczas posiedzenia Podkomisji obradom przysłuchiwało się blisko stu działkowców. Przypomnijmy, że najpierw toczyła się ponad pół godzinna dyskusja na temat tego, jak ma wyglądać porządek obrad, padały przy tym liczne nieprzychylne komentarze posłów dotyczące miejsca obrad, jak i samych działkowców. Pomimo niezwykle spokojnej postawy działkowców, ze strony posłów PO padały takie twierdzenia jak mobing. „Brylowała” zwłaszcza posłanka Sibińska, której wyraźnie przeszkadzała obecność działkowców chcących obserwować, jak posłowie decydują o ich losach. Efektem były 30-minutowe „przepychanki” proceduralne z przewodniczącym, które niczego merytorycznego nie wniosły do prac nad ustawą o ogrodach.
„Siedzimy grzecznie, potulnie. Zachowujemy się godniej niż oni tam w środku. O jakiej presji mówi ta pani?” – pytali wzburzeni działkowcy, którzy podkreślali, że posłowie nie tylko nie przywitali się z działkowcami, ale wręcz uciekali od nich jak najdalej. „Jak wysiedli z sejmowego busa to pytali, do jakiego lokum oni tu zostali przywiezieni” – opowiadała zbulwersowana działkowiczka. „Posłowie robią wszystko, by tej ustawy nie uchwalić. Dlatego czują się niepewnie na naszym terenie, bo słuchamy tego my – ludzie i oni się boją tego, co możemy usłyszeć, i boją się naszego odzewu – mówili jednogłośnie działkowcy. „To jest śmieszne. Chyba się nas boją, bo nas jest nie milion, ale kilka milionów. Jakich my mamy posłów?” – pytał działkowiec Edward Kapica. – „To jest mielenie wody i jest to robione złośliwie, by zniechęcić ludzi do śledzenia ich poczynań i prac nad ustawą” – uważa z kolei działkowiec Mirosław Bereda. „Działkowcy walczą o swoje prawo, ale robią to kulturalnie i w wielu przypadkach z postawy polskich działkowców można by brać przykład” – podkreślał w swojej wypowiedzi Prezes PZD. „Milion polskich rodzin działkowców jest zainteresowanych, co będzie z nimi dalej. Również społeczeństwa miast są zainteresowane czy ogrody będą, czy zostaną zlikwidowane w wyniku nietrafnej ustawy” – mówił Eugeniusz Kondracki podkreślając, że działkowcy mają prawo przysłuchiwać się pracom Podkomisji, która ma zadecydować o ich dalszym losie.
Przebieg obrad wywołał liczne komentarze słuchaczy:
„Jestem przerażona takim sposobem obradowania. Boję się czy cokolwiek dobrego z działania tej komisji może dla działkowców wyniknąć” – powiedziała działkowiczka Zofia z miejscowego ogrodu. Podobne opinie mieli inni działkowcy. W swoich wypowiedziach podkreślali, że to co najważniejsze, a więc sprawa merytoryczna nie może się wyłonić, bo dyskusje toczą się wyłącznie na tematy organizacyjne. „To jest niepoważne. Posłowie robią wrażenie mało sprawnych organizacyjnie ludzi. Zastanawiam się po co przyjechali na te obrady? To jest istotne żeby jeszcze raz podejść do tych projektów i wyłonić wspólną ideę, która będzie przewodzić tym pracom. Jeśli nie mogą się tu dogadać, znaleźć nici porozumienia do wspólnego dialogu, to naprawdę źle to rokuje dla działkowców” – stwierdzili działkowcy Krystyna i Lucjan Nowosielscy.
Działkowców szczególnie mocno dotknęły słowa posła Andrzeja Dery, które skierował do posła Kownackiego pytając dlaczego zgodził się na takie warunki podkreślając, że zna lepsze ogrody, które mają większe sale, w jego opinii bardziej odpowiednie do przeprowadzania takiego spotkania. Jako przykład podał swój własny ogród. „Jak widać tu jest nie tylko Sejm, ale i burżuazja. Ten poseł drwi z warszawskich ogrodów, drwi sobie z działkowców, bo on ma lepszą działkę” – komentowała zachowanie posła Dery wzburzona działkowiczka Alfreda Ostrowska z Warszawy. – To nie są obrady, to są rzekome obrady. Ośmieszają się na całą Polskę. Pan Dera przyszedł chyba tylko po to, by rozwalić tę sprawę, o którą rzekomo zabiega – czyli ogrody działkowe – cały czas wszystko podważa i mąci wszelkie próby prowadzenia tego spotkania. Ja uważam, że jest bardzo przeciwny ogrodom – powiedziała Zofia Bugajska z ROD „Park Dolny”. Do sprawy odniósł się także Prezes PZD Eugeniusz Kondracki, który w swoim przemówieniu powiedział: „warunki, które tu mamy nie są tak komfortowe i nie dorównują tym, które Państwo mają w Sejmie”. Jednocześnie podkreślił, że Dom Działkowca, który gości posłów, to efekt pracy samych działkowców. Budynek został w całości wybudowany ze środków własnych użytkowników tego ogrodu i jest przez nich samych dobrze utrzymywany. Prezes Kondracki zaznaczył, że bez ogromnego zaangażowania zarządu tego ogrodu, jak i samych działkowców, organizacja tego spotkania nie byłaby możliwa.
W ogrodzie zorganizowano zadaszone miejsca dla tych osób, które przybyły, by przysłuchiwać się obradom. Nad bezpieczeństwem i organizacją czuwały służby porządkowe. Przygotowano także punkt żywienia, gdzie wszystkim podawano ciepłe napoje, co było ważne ze względu na warunki pogodowe, które nie rozpieszczały działkowców. Działkowcy mieli ze sobą transparenty i banery z hasłami wspierającymi Związek. „Działkowcy potrzebują organizacji ogólnokrajowej. Nawet w kościele i w Sejmie są osoby, które przewodzą i ustalają zasady działania. Takie są reguły życia społecznego. Nam potrzebna jest organizacja, która zadba o nasze prawa i nasze bezpieczeństwo, która będzie nas bronić. Przecież gminy nas nie obronią” – powiedziała działkowiczka Wiesława Kilan z Częstochowy.
- To doskonały pomysł, ze działkowcy mogą się przysłuchiwać obradom Podkomisji, bo daje nam to obraz procedury pracy tej komisji. Chcieliśmy z ust posłów usłyszeć jak zamierzają procedować i dalej prowadzić merytorycznie wszystkie 4 projekty ustaw. Ale jak widać od spraw działkowców ważniejsze są przepychanki polityczne– mówił Ryszard Brdak, prezes warszawskiego ROD Bemowo II. Działkowcy uznali za niepokojące to, że wszelkie działanie Podkomisji uzależnione jest od prac innych komisji, w tym Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. „To wszystko może sprawić, ze te prace będą się przeciągać w czasie, co może się źle skończyć dla działkowców” – podsumował prezes Brdak. „Brak mi słów. To jest żenada i jeśli oni tak obradują nad każda ustawą, to ja się już nie dziwię dlaczego w Polsce jest tak źle” – podsumowała obrady Podkomisji zdegustowana działkowiczka z Częstochowy.
Rozgoryczenie działkowców i ich krytyczne oceny mówią same za siebie. Podczas obrad wysłuchano jedynie informacji na temat projektu obywatelskiego. Projekty poselskie, wskutek zabiegów posłów PO, będą przedstawione już w murach sejmu – bez „mobingu” ze strony działkowców. Efektem jest opóźnienie w pracach nad ustawą. Stąd wśród działkowców często pojawiało się pytanie, czy posłom PO na pewno chodzi o to, by zdążyć z uchwaleniem ustawy przed styczniem 2014r. kiedy wchodzi w życie wyrok TK? Chaos, który wówczas grozi ogrodom byłby niewątpliwie na rękę tym, którzy dążą do przejęcia terenów działek. Tak więc cel, do którego dążą posłowie PO będzie i tak osiągnięty. Na takie niebezpieczeństwo wskazywał także Przewodniczący B. Kownacki uskarżając się na obstrukcje ze strony posłów PO.
AH